środa, 23 maja 2018

Czerwcowe wędrówki... z Aramisem

I to dwa razy dziennie. Rodzinka tradycyjnie już na czerwcowym urlopie, więc ja i Aramis opiekujemy się sobą na wzajem. I razem, oczywiście, ochoczo wędrujemy po górach i lasach. Masę kilometrów mamy już w swoich starych nogach. A w starych głowach? Ho, ho, kupę wrażeń... W starych? No cóż, starzejemy się. Nierówno niestety. Aramis starzeje się szybciej. Za 4 lata będziemy w równym wieku. Ale co tam, takie jest życie. Młodość przemija. Ważne że w sercu młodości wiele, a i werwy nadal nie brakuje.  




Halszka i Aramis pozdrawiają wszystkich Bliskich i Znajomych. :)  


Do lasu podjeżdżamy autem, a potem już tylko per pedes. Rano z kijkami Nordic Walking 
(ja oczywiście), a wieczorem bez kijków.  


Na polanie krótki trening... i dalej w drogę.  


Zanosi się na burzę. My się burzy nie boimy, zawsze przed czasem do domu zdążymy. Albo 
przynajmniej do auta. W aucie jest bezpiecznie, gdyż jego metalowa karoseria tworzy tzw. 
klatkę Faradaya, chroniącą przed polem elektrostatycznym... Mądra jestem, co nie? ;)  



Aramis lubi ze mną wędrować. Widać to po jego minie. Nigdy nie trzymam go na linie. Biega sobie 
gdzie chce. A kiedy ktoś się do nas zbliża, gwiżdżę na niego, on podbiega i chwytam go za obrożę. 
Po to tylko, żeby ten ktoś nie musiał się go bać. Ta druga obroża, to specjalna - przeciw kleszczom. 
Parę lat temu Aramis "poczęstował" mnie swoim kleszczem zarażonym boreliozą. Na szczęście 
wyszłam z niej. Teraz zabezpieczmy się przed tymi małymi potworami z każdej strony.


- Wicepańcia poszła zrobić siusiu... No to grzecznie na nią czekam.  


O, jak pięknie umiejscowiona ławka. Ale my kierujemy się w stronę chatki.  


Aramis lubi się tu zatrzymywać. Tu pachnie grillem.   


Aramis  czeka aż do niego dojdę.   


I dalej w drogę...  


Aramis... fuj! Ani mi się waż 'to" wąchać. Jakiś mało kulturalny pies na drodze się załatwił, 
a jego jeszcze mniej kulturalny pan "tego" nie posprzątał. 


Czas na ochłodę.  


- A gdzie ta Wicepańcia się straciła? A, poszła do piwnicy po kijki Nordic Walking. Zaraz 
wybywamy na kolejną wędrówkę. Poczekam na nią przed domem.


- Tu ja pilnuję, dobry pies Aramis. Ale niech tu nikt nie próbuje wkraczać bez pozwolenia 
Wicepańci, bo mogę być zły pies Aramis.   

HKCz
13.06.2017