środa, 23 maja 2018

Spacer z własnym cieniem... 

I z Aramisem oczywiście. Wczoraj pod wieczór słońce grzało niemiłosiernie. Nawet w lesie było gorąco. O dłuższej wędrówce nie było mowy. A do lasu wyjść trzeba. Aramis wymagał. Wybraliśmy się więc tylko na spokojny spacer. A żeby ten spokojny spacer sobie jakoś uatrakcyjnić,  zabawialiśmy się swoimi cieniami. Zabawa była przednia. Przynajmniej dla mnie. Ale sądząc po minie Aramisa, dla niego pewnie też. :)


Na zakończenie spaceru, tradycyjnie już - fotka. A potem muszę przesłać ją do Francji dla urlopującej 
tam Wnuczki. Taka jest Jej prośba.  







Ten akurat mój cień zaciekawił mnie najbardziej. Jest dziwny... Dlaczego? No właśnie, dlaczego? 
Może ktoś mi podpowie? 

HKCz
16.06.2017