poniedziałek, 5 marca 2018

Rodzinna dendroterapia

Mam w lesie swój ulubiony stary dąb. Rośnie nad stromym urwiskiem. Często go odwiedzam. Sama, albo z rodzinką. I nie tylko celem dendroterapii. Lubię z jego perspektywy oglądać panoramę naszego miasta. Ostatnio wybrałam się tam z moim Wnuczkiem i psem. Była dendroterapia, było podziwianie widoków, była też i wesoła zabawa.





A to zdjęcie zrobiła mi Wnuczka 6 lat temu, w 2009 roku. Widać, że "mój" dąb się nie postarzał.  


Ten sam dąb - zimową porą - w 2010 roku.  


Wnuk wyrósł, a dąb się nie zmienił.  




Wnuczki od tej pory zdążyły bardzo urosnąć, zwłaszcza Wnuczka (jest już ponad głowę wyższa ode mnie), a dąb? A dąb jakby ciągle taki sam.  



Aramis tamtych lat pamiętać nie może. Ma dopiero niecałe 4 lata, rósł z Wnuczkami od szczeniaczka.  


Aramis tamtych lat pamiętać nie może. Ma dopiero niecałe 4 lata, rósł z Wnuczkami od szczeniaczka.  


Czasami wydaje mi się, że "mój" stary dąb z wiekiem staje się coraz ładniejszy i dorodniejszy.  


To zdjęcie sprzed 2 dni. Tak "mój" stary dąb wygląda z oddali - latem. 


Tak - jesienią.  


 A tak - zimą.


Póki co, lato ciągle jeszcze trwa i są wakacje (u nas), trzeba korzystać z każdego dnia, z każdej chwili, aby móc się "nachapać" jak najwięcej energii kosmicznej... Wszak drzewa, o czym z pewnością każdy wie, są antenami energii Wszechświata.

HKCz
6.09.2015