Czasami planuję swoje wycieczki
rowerowe, najczęściej jednak wyjeżdżam z domu ot tak, prosto
przed siebie, gdzie mnie oczy poniosą. A że mieszkam w kotlinie
zalesionej dookoła, jeżdżę najczęściej duktami i dróżkami
leśnymi. Po drodze mam okazję podziwiać piękne widoki, i te w
lasach, i te widziane ze szczytów na obrzeżach kotliny. Fotografuję
je przy użyciu długiego zoomu, a później z wielką przyjemnością
oglądam je raz jeszcze na ekranie komputera. Oto niektóre
z moich zdjęć z rowerowej wycieczki obrzeżami kotliny.
Grillowisko dla
wszystkich.
Kamienna droga w lesie.
Każdy kamień coś znaczy.
Tutaj jest mnóstwo
pastwisk położonych wysoko na obrzeżach kotliny. Daleko od dróg i
spalin. Krowy muszą mieć zdrową trawę i świeże powietrze.
Podmiejskie pociągi
kursują wte i wewte.
Czasami lubię sobie
pojeździć wzdłuż torowiska. Wtedy wiem, gdzie jadę. ;)
Najbardziej jednak ciągnie
mnie do lasu.
Górzystą i zalesioną
kotlinę można podziwiać z każdej strony. Trzeba się tylko
nachodzić zdrowo, albo napedałować.
Na skrajach lasów też
wiele ciekawych widoków można zobaczyć. Na zdjęciu widok z
przeciwległej strony kotliny. I co ja tu widzę na długim
zoomie? Jakiś bunkier, czy co?
Cokolwiek to jest
koniecznie muszę tam kiedyś pojechać i zobaczyć.
Jadę w głąb lasu.
Potrzebuję trochę chłodu. Duszno się zrobiło.
Most nad górską rzeczką
Eyach widziany z perspektywy jednego ze wzniesień.
Kawałek wolnej
przestrzeni... Ale tylko kawałek.
Widok na punkt widowiskowy
na przeciwległej górze.
Pościgałam się trochę
z pociągiem. Nie wiem czy byłam szybsza, bo znów wjechałam w las.
;)
Szyld "Kein
Gefängnis" (Nie dla więzienia) postawiono tu w formie
protestu, ponieważ teren koszarów opuszczonych niedawno przez
amerykańskie wojsko, chciano przekształcić na więzienie. Obecna
sytuacja z uchodźcami z Afryki i wielu krajów Bliskiego Wschodu,
"rozwiązała" ten problem. W koszarach powstał
Przejściowy Ośrodek dla Uchodźców.
Na zdjęciu widać
drogowskaz kierujący właśnie do tego Przejściowego Ośrodka dla
Uchodźców. Jest tu ich już około tysiąca. Głownie z Afryki.
Czasami wycieczkę
rowerową zmuszona jestem szybciej zakończyć. Siła wyższa. Bo
kiedy zanosi się na burzę, lepiej nie ryzykować, lepiej zjeżdżać
do bazy. ;)
Tutejsza kotlina ciągnie
się ponad 20 km w linii prostej, ale że jest zalesiona i górzysta,
nie trudno się domyśleć, że w linii prostej nie da się jej
objechać. Trzeba się zdrowo napedałować, w górę, w dół, w
górę, w dół... Równin nie uświadczysz. Tak że kilometrów w
nogach ma się o wiele więcej. O wysiłku to już nawet nie wspomnę.
;) Dodam tylko, że piękne widoki, jakie można tu
podziwiać, rekompensują każdy wysiłek.
HKCz
28.08.2015