poniedziałek, 5 marca 2018

Kto rano wstaje, temu "Pan Bóg" daje...

A daje, daje... bajeczne widoki o brzasku i duuuużo zdrowia. ;) Tym razem daje mojej Córce. To jej zdjęcia. Robi je i mi wysyła, kiedy ja jeszcze smacznie śpię. Uwielbiam te jej zdjęcia. Pachą świeżym powietrzem i jakąś taką niewypowiedzianą radością życia. Córka po urodzeniu 3 dziecka zaczęła trenować biegi długodystansowe. Kilka razy w tygodniu o 6 godz. rano biega po 6 -10 km.



Córka biega  bez względu na pogodę. I zawsze z wielką przyjemnością.  


Choćby dla takich widoków warto wstać skoro świt... i puścić się biegiem wśród budzącej się do życia przyrody.    


Do niedawna też tak wcześnie biegałam po lesie. Dlatego wiem doskonale, co czuje moja Córcia.  



W biegach Córce towarzyszy oczywiście jej labradoodle Aramis.  


Czyż nie bajeczny widok? Na żywo - tylko dla wytrwałych.  


Aramis dorównuje swojej Pani kroku... A może na odwrót? Nieważne. Ważne, że razem biega im wspaniale. Widać to po nich i czuć.  



To jeden z wyników Córki w biegu na 10,9 km. Córka biega zgodnie ze specjalnym programem komputerowym dla biegaczy przygotowujących się do półmaratonu. To taki trener wirtualny. Widać, że ją pochwalił: "Gute Arbeit!" (tłum. Dobra robota!) (Nazwisko na wszelki wypadek "wygumowałam").


Jestem bardzo szczęśliwa, że moja Córka też lubi sport. I muszę przyznać, że z wiekiem "usportawia" się coraz bardziej. Chyba jej ukochana trójeczka dzieci tak ją uskrzydla. ;) Na to wygląda, bo już się szykuje do startu w jesiennych zawodach w biegach 10 km. 

HKCz
30.08.2015