Aramis był w swoim żywiole. Ja też.
:)
Nasze miasto widziane ze ścieżynki
prowadzącej na szczyt góry.
W lesie widoki piękne. Aramis
obwąchiwał (i nie tylko;)) niemalże każde duże drzewo.
Radochy było co niemiara. Aramis
biegał po zboczach, i w dół, i w górę, aż mu uszy furkotały.
Czasami przybiegał do mnie by
zapozować do zdjęcia.
Kiedy dotarliśmy na szczyt,
zatrzymaliśmy się tam na chwilkę. Widok naszego miasta z tej
wysokości zapiera dech w piersiach.
Trudno nam było oczy oderwać, ale
zbliżał się wieczór i czas było schodzić do domu.
A to cel mojej kolejnej wędrówki (na
przeciwległej górze).
Zawilec. Pierwszy wiosenny
kwiatuszek, jaki znalazłam w lesie. Dedykuję go Wszystkim
kochającym WIOSNĘ.
HKCz
28.03.2017