wtorek, 29 maja 2018

Sezon rowerowy rozpoczęty na poważnie

Zbyt ciepło nie było, ale jak postanowiłam, tak i pierwszy tego roku wypad rowerowy zaliczyłam. Jeździłam po górzystych lasach naszej kotliny. Niewiele zdjęć na tym wypadzie zrobiłam. Skupiłam się bardziej na kilometrach, nie na zwiedzaniu. Chciałam rozruszać kości po zimie. Ale najważniejsze, że takim oto sposobem, "wypedałowując" 30 km, rozpoczęłam tegoroczny sezon rowerowy.








 Na krótkiej przerwie uwieczniłam parę oznak budzącej się do życia przyrody i... znów 
pognałam przez las.
  




 Z lasu wyjechałam w zupełnie innym miejscu niż myślałam że wyjadę. Cóż, jak się jeździ po lasach, 
to czasem trudno zgadnąć gdzie się wyjedzie. Najważniejsze by się w ogóle wyjechało. ;)  


Jak już się tu znalazłam to pstryknęłam zdjęcie temu cmentarzysku aut... w anturażu budzącej się 
do życia natury.   


Na krótkiej przerwie uwieczniłam parę oznak budzącej się do życia przyrody i... znów 
pognałam przez las.  


Aż mi się łezka w oku zakręciła, kiedy zobaczyłam moje autko ciągle tu stojące. Na pewno 
tu jeszcze przyjadę... Ale rowerem, nie nowym autem.  


A to ostatnie zdjęcie jakie zrobiłam z siodełka z pierwszego mojego wypadu rowerem. 
Zrobiłam, bo Franciszka lubię. Bo to skromny, mądry, dobry, i nade wszystko, bardzo 
tolerancyjny CZŁOWIEK.  

HKCz
11.04.2017