Nie tym, że przyszła, wszak to jej
pora, ale tym, że aż tak w śnieg obfita przyszła. W
ciągu nocy zasypało nas jak na Syberii. Rano nawet auta nie
ruszałam. Całe było białym puchem "otulone". Do lasu z
Aramisem poszliśmy więc per pedes. Dość ciężko się szło.
Śniegu ogrom, mało kto zdążył odśnieżyć, a z
nieba ciągle nowy się sypał ogromnymi płatami. Za
to będąc już w lesie, oboje byliśmy pełni podziwu dla tak
pięknej, śnieżnej zimy. ;)
Aramis miał wielką frajdę, skakał
po śniegu jak po wodzie.
Co rusz też nurkował w śniegu, tak
jak w wodzie... Bo nurkować bardzo lubi.
Ech, ta zima! Zawsze nas zaskakuje.
Jest jednak piękna. Zwłaszcza w lesie, kiedy samemu
wydeptuje
się pierwsze ścieżki.
HKCz
5.01.2017