wtorek, 29 maja 2018

Lutowa wycieczka rowerowa

Po 2 miesiącach przerwy, znów mogłam pojechać na wycieczkę rowerową. Tegoroczna zima jest wyjątkowo łaskawa dla rowerzystów. I bardzo mnie to cieszy. Zbyt ciepło nie było, zaledwie 6 stopni na plusie (po nocnym przymrozku), z nieba na szczęście nic nie padało. Nie było na co czekać, trzeba było skorzystać z takiej okazji. Tęskniłam już za jazdą na rowerze. Myślałam, że pojeżdżę sobie tylko trochę, ale w końcu wyjeździłam po górach i lasach 30 km. Super się jeździło. Do domu wróciłam szczęśliwa... i wcale mi nie przeszkadzało, że byłam cała strzaskana różnokolorowym błotem.  


Najpierw pojechałam na kamienną alejkę, aby tradycyjnie już, położyć swój kamyczek.



W lasach po północnej stronie kotliny drzewa były jeszcze mocno zaszronione po 
nocnym przymrozku.


Tak fajnie mi się jeździło, że nawet zdjęć nie chciało mi się robić. Kiedy zjeżdżałam z gór 
do miasta, poniosło mnie znów na kamienną alejkę. Tam postanowiłam jednak nie 
wracać jeszcze do domu... i pognałam lasami na południową część kotliny.


Mgła nad miastem opadała bardzo powoli. Wspaniały widok. Chwilkę tu postałam, chciałam 
nasycić oczy tym niesamowitym widokiem.


Do miasta wjechałam od zachodniej strony kotliny. Po drodze, z siodełka, zrobiłam zdjęcie tej dziwnej dzwonnicy. To kampanila. Bardzo współczesna kampanila. Już z daleka słyszałam jej głośno bijące dzwony. W końcu to była niedziela. Nadrobiłam drogi i pojechałam w kierunku tego "donośnego głosu". Chciałam z bliska zobaczyć to"cudo" współczesnej architektury... No i nie wiem, czy mnie zachwyciło.  

HKCz
21.02.2017