Do Zamku
Straßberg planowałam wycieczkę rowerową już od dawna, ale w
końcu dotarłam tam przez zupełny przypadek. W lesie spłoszyło
mnie kilku "uciekinierów z Afryki" pijących alkohol,
zmieniłam więc kierunek, i o dziwo, kiedy wyjechałam z lasu,
zobaczyłam ten oto widok. No to już nie mogłam sobie odmówić i
tam nie dojechać.
Ufff... dotarłam!
Niestety Zamek mogłam oglądać i fotografować tylko z zewnątrz,
ponieważ jest własnością prywatną i jest zamieszkały.
Z tablic informacyjnych
dowiedziałam się, że Zamek Straßberg w latach 1901 do 1919 za
zgodą Wilhelma I von Hohenzollern był wykorzystywany przez biskupa
P.W von Keppler z Rottenburga, jako letnia rezydencja. Wyznaczona
jest też droga, którą biskup, jako zapalony wędrowiec, wędrował
dookoła Zamku. Ruszyłam nią i ja. Rowerem oczywiście.
Kiedy po przejażdżce
drogą biskupa ponownie wróciłam na Zamek, raz jeszcze go
obfotografowałam, ale tym razem z każdej strony.
Te mury obronne pamiętają
XII wiek.
Widać wyraźnie, że na
teren Zamku wstęp wzbroniony. I nic dziwnego, skoro jest
zamieszkały.
A tu widok na okolice z
wysokości Zamku.
Widok na kopalnię
odkrywkową - z odległości kilkunastu kilometrów.
A to miejsce odpoczynku
szanownego biskupa na trasie jego wędrówki wokół Zamku.
Odpoczywałam tu sobie i ja, posilając się bananem i winogronami.
Ostatnie spojrzenie na
Zamek Straßberg.
...I wzdłuż torów
ruszyłam w kierunku lasu.
Na koniec, tradycyjnie
już, "świadectwo" z mojej kolejnej wycieczki rowerowej.
Żeby nie było wątpliwości, że tu rowerem dotarłam. No! ;)
HKCz
14.08.2015