Do lotniska dojechałam przez
przypadek, wracając z wycieczki rowerowej po albstadtckiej kotlinie.
Byłam tu parokrotnie autem, ale dawno temu. Dlatego bardzo się
ucieszyłam, kiedy w oddali zobaczyłam startujące szybowce. Będąc
już na lotnisku, przyglądałam się startującym i lądującym
szybowcom. W międzyczasie robiłam zdjęcia awionetkom, za co
później zostałam nagrodzona wspaniałym pokazem akrobatycznym
jednego z pilotów.
Lotnisko
Albstadt-Degerfeld należy do Klubu Sportów Powietrznych. Leży na
wysokości 878 m n.p.m., z pasem startowym (trawiastym) długości
1.100 m. Jest przystosowany dla samolotów lekkich, do 1.500 kg.
Z tego miejsca startują
szybowce za pomocą wyciągarki. Wyciągarka to urządzenie startowe
wyposażone w mocny silnik i bęben do zwijania liny startowej.
Na pasie startowym
lotniska rozwija się kilkusetmetrowej długości stalową linę,
którą zaczepia się jednym końcem do wyciągarki, a drugim do
szybowca.
Przy starcie facet od
wyciągarki napręża najpierw linę a następnie rozpoczyna jej
zwijanie z dużą prędkością, tak dużą, że po kilku
sekundach szybowiec wznosi się pod ostrym kątem. Po chwili,
przy osiągnięciu odpowiedniej wysokości, pilot szybowca wyczepia
linę i zaczyna swobodne szybowanie po niebie. Cudowny to widok.
Kolejne szybowce
przygotowują się do startu.
Niektóre szybowce już
lądują. Pasażerka tegoż, szczęśliwa i pełna wrażeń. Słychać
ją z daleka.
Lądowanie kolejnego
szybowca.
Wieża Kontrolna.
Niewielka, ale z pewnością lepsza niż ta... a niech ją!
A tu właśnie start tego
pilota, który dał pokaz akrobatyczny nad lotniskiem.
Przygotowanie do lotu.
Pełna koncentracja.
Gotowy!
Ruszył! Na miejsce
startu.
Już stoi na starcie i
czeka na sygnał z Wieży Kontrolnej.
Poooszedł! I tak szybko,
że nawet nie zdążyłam zrobić mu zdjęcia.
W powietrzu kilkanaście
minut kręcił beczki, korkociągi, latał pionowo dziobem w górę,
po chwili
dziobem w dół... by
nagle, ni stąd, ni zowąd, zniknąć za horyzontem. Gdzie poleciał?
Nie wiem. Ale wiem, że byłam niepocieszona. Tym bardziej, że nie
zrobiłam mu żadnych zdjęć w tych jego powietrznych
akrobacjach. Byłam tak bardzo zafascynowana jego
wyczynami, że tylko wlepiałam wzrok w jego
samolocik z rozdziawioną buzią i z wrażenia
po prostu zapomniałam. No i zostałam z niczym. Koniecznie muszę
powtórzyć tę wycieczkę. ;)
HKCz
6.08.2015