Przynajmniej u nas. Szkoda, że dopiero
po świętach. Z dzieciństwa pamiętam, że w Boże Narodzenia
zawsze było biało. Kiedy na drugi dzień po świętach, po
przebudzeniu, zobaczyłam przez okno piękny, biały świat,
ucieszyłam się niesamowicie. Po śniadaniu zaraz ruszyłam do
lasu. A tam, natknęłam się na pięknie ubraną choinkę. Nie wiem,
kto ją tam przyniósł. Widać było wyraźnie, że to domowa
choinka. Ale muszę przyznać, że w lesie prezentowała się również
bardzo efektownie. Zwłaszcza że dzień był piękny.
Biało-błękitny.
Tak bardzo byłam przejęta widokiem
tej choinki, że kiedy pstrykałam jej fotki, aż mi aparat
w śniegu
wylądował... I skończyło się pstrykanie. Aparat cały był
oblepiony śniegiem. :D
Coraz więcej ludzi przybywało na
szczyt góry. Jedni z sankami, inni z nartami. A jeszcze inni,
z
całymi rodzinami na spacer. Albo z psami, albo z kijkami Nordic
Walking. Wielu też
biegaczy spotkałam po drodze.
HKCz
30.12.2017