Spotkaliśmy się na szczycie góry
przez przypadek. Ja wracałam z lasu z kijkami Nordic, i kiedy już
docierałam do auta, nagle usłyszałam czyjś gwizd i jednocześnie
zobaczyłam, że kilka osób macha do mnie rękami. Poznałam moich
bliskich od razu i zadowolona pomaszerowałam w ich stronę, czyli do
grillowiska. Chwilę pogadaliśmy i pośmialiśmy się
zdrowo. Napiłam się gorącego grogu, na kiełbaski jednak nie
czekałam, bo po forsującym marszu byłam bardzo spocona i powoli
zaczynałam odczuwać chłód. A na drugi dzień i tak mieliśmy się
wszyscy spotkać u Córki na ogrodowym grillu.
Te malutkie punkciki na śniegu w tle,
to saneczkowicze.
Było mroźnie, ale przyjemnie.
Moje kijki Nordic Walking oparłam o
ławkę, ale pilnowałam, aby ich nikt przez przypadek
nie użył do pieczenia kiełbasek. :D
nie użył do pieczenia kiełbasek. :D
W zaśnieżonym ogrodzie też będzie
miło posiedzieć i pogrillować.
Moja najmłodsza Wnusia wytrwale
czekała na babcię...
A babcia nigdy nie zawodzi. :)
HKCz
11.12.2017