poniedziałek, 4 czerwca 2018

Co w majowym lesie piszczy

Oj, piszczy, piszczy na każdym kroku. To słychać, widać i czuć. Wiem dokładnie, bo od 2 tygodni, rano i wieczorem, latam z psem po lesie (jego Pani, a moja Córka, z rodzinką na urlopie). Latamy bez względu na pogodę. Rano z kijkami Nordic Walking, wieczorem bez. A przy okazji, obfotografowuję wszystko co mi wpadnie w oko. Zarówno w lesie, jak i z lasu.



Wierny pies służy pomocą w każdej sytuacji... Deszcz leje jak z cebra... A Pani...? Przeprosiła 
na chwilkę. ;)


Aramis lubi pozować do zdjęć. Nie muszę go nawet wołać. Jak tylko zobaczy, że coś fotografuję, 
od razu pcha się w kadr.  




A nie mówiłam?! :D  


Wspaniale się maszeruje we mgle.  



Przyszedł walec i wyrównał... Dziękujemy!  



Winniczki też to czują, że... wyrównał. ;)  


Widok na sąsiednią górę... A my przez łąkę.  



Dmuchawce unoszą się w powietrzu niczym płatki śniegu. Jednego połknęłam. :D  



Nad miastem mgła zaczęła się unosić. W lesie mgły już nie ma.  



Deszcz znów leje jak z cebra... i żłobi sobie wijące się kałuże.  


Skoro model już siedzi na tle pracy drwali, to chociaż jedną fotkę trzeba było mu pstryknąć. :)



O, a tu moje autko w kadr się wepchało. ;)  


Wejdziemy do auta z innej strony. Chciałam jeszcze krzyż na szczycie sfotografować. Widać go?  


Aramis śpieszy się do auta, bo nosem czuje zbliżające się śniadanko.  


A już w aucie grzecznie czeka, aż Wicepańcia buty szczotką sobie wyczyści. I  jazda do domu. 
Wieczorem jedziemy do innego lasu.  


Wspaniale jest tak wędrować z Aramisem po leśnych dróżkach rano i wieczorem, ale pomału ckni
 mi się już za moją Wnusią i za naszym codziennym kopaniem w gałę w ogrodzie. Jeszcze 
parę dni i znów będę wołać:  - Perełko, a gdzie piłka się schowała?! Pod krzaczkiem, 
pod krzaczkiem...! Zimno, zimno, ciepło, ciepło, cieplej, cieplej...! :)

HKCz
26.05.2016