Rada Halszka, że się śmieli,
wjechać autem do kąpieli...
Wprawdzie to dla mnie nie pierwszyzna. Wjeżdżam od zawsze. Śmielić się więc zbytnio nie musiałam. Ale tym razem wjechałam nowym autem. A że i obrazki widziane z wnętrza auta - w czasie kąpieli - były dla mnie też nowe (jak za każdym razem zresztą), siedziałam sobie za kierownicą rozpostarta w fotelu i namiętnie je podziwiałam. I co widać, uwieczniałam, bo dużo artyzmu w nich widziałam. ;)
No i wypchało mnie razem z autem na
zewnątrz. To i koniec mojej sesji fotograficznej "auta w
kąpieli". To nic! Znów tu zawitam, kiedy moje autko kąpieli
wymagać będzie. A może odwiedzimy inne "kąpielisko"?
HKCz
20.03.2016