wtorek, 29 maja 2018

Nasz piłkarz w akcji

Uwaga, będę się chwalić!... No przecież muszę, bo duma mnie rozpiera. Mój 11-letni Wnuczek robi furorę w piłce nożnej. Jako bramkarz. Duma mnie tym bardziej rozpiera, bo to w pewnym stopniu moja zasługa. U siebie w ogrodzie uczyłam go gry w piłkę nożną od kiedy tylko zaczął chodzić. Szybko połknął bakcyla piłkarskiego - i teraz idzie jak burza. Oby tak dalej! A jak na razie, idzie mu wspaniale. W ostatnią sobotę jego drużyna E-Junioren TSG Balingen zwyciężyła w Halowych Mistrzostwach Okręgu, pokonując w finałowych rozgrywkach drużynę Rot-Weiß Ebingen. I co zaskakujące - to jest drużyna, z której mój Wnuczek w zeszłym roku jako jedyny awansował do powiatowej drużyny. Właśnie tej, zwycięskiej. On sam do jej zwycięstwa bardzo się przyczynił, zachwycając wszystkich swoją grą i obroną 4 rzutów karnych. Na zdjęciu z gazety widać jak obrania właśnie jeden z nich. Brawoooo Mex!!! 







Lokalne Gazety szeroko rozpisywały się o meczach w Halowych Mistrzostwach Piłki Nożnej.  


Wnuczek w czasie treningu z babcią w babcinym ogrodzie. Jak już wspominałam, Wnuczek pierwsze
 tajniki gry w piłkę nożną poznawał dzięki mnie, grając ze mną w moim ogrodzie. Od kiedy tylko
zaczął chodzić. Potem pokazywał swojemu Papie co potrafi, a Papa, widząc jego niezaprzeczalny
 talent do kopania piłki, zapisał go w wieku 6,5 lat (taki jest tutaj wymagany wiek) do drużyny
piłkarskiej w naszym mieście. Oczywiście za zgodą Mamy, a mojej Córki. I tak się zaczęła
- na poważnie - Wnuczka przygoda z piłką nożną w drużynie piłkarskiej „Bambini".ni”.


Zanim się jednak ta jego przygoda z piłką nożną na poważnie zaczęła, wyglądała bardzo pociesznie.
 Kiedy odbierałam Wnuczka z przedszkola, już po drodze dopytywał się, czy będziemy grać
w piłkę w ogrodzie. Był niepocieszony, gdy padał deszcz, bo nie mógł od razu pędzić do
ogrodu. Po deszczu, co rusz sprawdzał czy woda wsiąkła już w ziemię, i czy piłka już turla
się po trawie swobodnie.  


Po przedszkolu 2 razy w tygodniu ochoczo biegał na treningi "zbliżone" do piłki nożnej.


Z rozpoczęciem szkoły, w  wieku 6,5 lat, wreszcie zaczął grać w prawdziwej drużynie piłkarskiej
Bambini. Na zdjęciu nie trudno go rozpoznać. Tak, to ta "białogłowa dwójeczka". :)


Aramis, po mnie, był "drugim trenerem" Wnuczka. Uwielbia z nim grać w gałę.  


Szkoda tylko, że ta "gała" szybko traciła formę. Niechcący, ma się rozumieć.


Aramis czuł się poważnym trenerem Wnuczka i często nawet w czasie meczu wbiegał do niego
na boisko.





A nasz piłkarz rósł... i futbolowa pasja w nim rosła. Na zdjęciu - u babci w ogrodzie w wieku 5 lat.


I tu w tym samym miejscu - w wieku 9 lat.


Po Bambini, przyszedł czas na poważniejszy futbol. Wnuczek dostał się do piłkarskiej drużyny
 w naszym mieście: Rot-Weiß Ebingen i został bramkarzem.


Drużyna ta odniosła wiele sukcesów. 




Ale Wnuczek pasjonuje się nie tylko piłką nożną. Lubi jazdę na rowerze i bierze udział
w Bike-Maratonach.


Chętnie gra w szczypiorniaka.


Chętnie też biega... Podobnie jak Mama i Papa.


Ma też zdolności muzykalne i kocha grać na gitarze. Chodzi do Szkoły Muzycznej.


Jak już wspominałam, w zeszłym roku awansował do powiatowej drużyny... i całą drużyną
 idą jak burza.




W wolnych chwilach Wnuczek lubi też indywidualnie sobie potrenować.



Szczęśliwa drużyna E-Junioren TSG Balingen - po kolejnym zwycięstwie.


...I niech Wam puchary się mnożą. Powodzenia Kochany Wnuczku!
Powodzenia Chłopaki!


A to linki do moich wcześniejszych postów nt. krótkiej, ale jakże bogatej już kariery piłkarskiej mojego Wnuczka:

HKCz
24.01.2017