Nie wiem, czyja to sprawka. Może korników? A może rytowników dwuzębnych, albo sówek mniszkówek? A może jeszcze innych owadów? Ale fakt faktem, że drzewo skorowane zostało perfekcyjnie, niczym mechaniczną korowarką, albo strugiem przynajmniej. Kiedy pierwszy raz we mgle zobaczyłam to drzewo, nie mogłam uwierzyć, że to możliwe. Aby się upewnić, poszłam tam jeszcze raz w innym dniu.
Ogromny płat kory wisi sobie na
gałęzi, świadcząc o ciężkiej pracy wykonanej na drzewie.
HKCz
8.12.2016