sobota, 3 marca 2018

Turniej Piłki Nożnej dla Dzieci w Albstadt

 W niedzielę odbył się u nas ostatni przed wakacjami Turniej Piłki Nożnej dla Dzieci. W turnieju udział wzięło 15 drużyn z okolicznych Klubów Piłkarskich. Mnie interesowała najbardziej drużyna Biało-Czerwonych. Gra w niej mój Wnuczek. Jest bramkarzem. Podziwiam tego chłopaka, w tym miesiącu startował też w zawodach LA, w Bike-Marathon, wcześniej w zawodach piłki ręcznej, a teraz w jego najukochańszej dyscyplinie - piłce nożnej. Oprócz tego pływa, jeździ na nartach, łyżwach, wrotkach, i jakby tego było mało, to od 3 lat uczy się jeszcze grać na gitarze, wcześniej na flecie. Chłopak orkiestra… Serio!


Tu można obejrzeć króciutki filmik z Facebook z sytuacji podbramkowej i akcji bramkarza-Wnuczka > FILM


Przed meczem, jak zwykle, trzeba posłuchać kilku uwag trenera.


Drużyny z różnych miejscowości też już przygotowane do rozgrywek. Wszyscy wsłuchują
się w głos Prowadzącego, przekazującego ostatnie organizacyjne informacje.


 Jeszcze ostatnie oznakowania linii boiska i za chwilę dzieciaki zaczną kopać piłkę z wielką pasją i wolą wygrania.


Jeszcze kilka krzepiących okrzyków.


...Iii? I piłka w grze. Każdy mecz trwał po 10 min na dwóch boiskach. A potem zwycięzcy z jednego boiska grali ze zwycięzcami z drugiego boiska. W międzyczasie można było sobie odpocząć i przywitać spóźnionych kibiców.


No właśnie, na tych kibiców jeszcze, a właściwie "kibicki", czekał mój Wnuczek. Papa i babcia byli od początku na posterunku.


Czas na małą przekąskę i krótkie, pouczające rozmowy.


Czas na kolejny mecz. Wnuczek bronił zawzięcie, ale w sześciu meczach też i kilka bramek puścił. W końcu wyszło na remiz.


Chcąc nie chcąc, czas na jedenastki, a właściwie "dziewiątki" - w ich przypadku.


Kibiców było bardzo dużo. Większość siedziała lub stała z prawej strony. Gdyż tam właśnie były ustawione namioty, gdzie można było czegoś się napić, albo też zjeść coś konkretnego. Były też przeróżne ciasta przygotowane przez matki albstadtckich piłkarzy. Też jadłam. Pychota! Nie wiem jednak dlaczego ani jednego zdjęcia tej ważnej - skądinąd - "prawej strony" nie zrobiłam. Pewnie rozgrywkami byłam zbyt zajęta.


Ostatnie "dziewiątki" - w rezultacie których, drużyna Biało-Czerwonych zajęła 3 miejsce. Wnuczek był zawiedziony i smutny. Aż się popłakał. Bo jaki się okazało, obiecał wygraną jednemu ze swoich kolegów-piłkarzy, który z powodu przeprowadzki do innego miasta, grał z drużyną ostatni mecz. Niestety, nie udało się. Rodzinni kibice, czyli my, jednak nie pozwoliliśmy mu być długo smutnym. Przekonywaliśmy go, że grał wspaniale, i że dumni jesteśmy z niego. Mama zaproponowała mu też, aby zaprosił tego kolegę do siebie na weekend. To najbardziej do niego przemówiło i po chwili był już wesoły.


Wnuczek poprosił trenera, aby puchar za 3 miejsce dać odchodzącemu koledze. Trener zwołał wszystkich piłkarzy i spytał się czy się na to godzą. Wszyscy się zgodzili.  




Tu mistrzowie odbierają puchar. Wśród nich czarna dziewczynka. Trzeba przyznać, że dobra była w te klocki. ;)


Jeszcze jedna pamiątkowa fotka (nie wszystkich, część pojechała już do domu)... i do kolejnych rozgrywek po wakacjach!


Czołem Biało-Czerwoni! Jesteśmy z Was bardzo dumni.

HKCz