Skoro świt witałam z Aramisem w lesie nowy poranek, Nowego 2014 Roku. Wszędzie czuć jeszcze nieco siarkę po nocnej strzelaninie. Na szczęście ludzie tutaj coraz krócej strzelają na wiwat. Kiedyś ponad godzinę, ostatnie lata już tylko 40 min., a tym razem zaledwie 20 min. I bardzo dobrze. Rozsądek bierze górę. Oby tak dalej!
Miasto śpi jeszcze...
Cisza,
spokój... ani jednego auta nigdzie nie widać.
Bardzo
chimeryczna ta noworoczna pogoda... Jej chimeryczność dokładnie
widać na kolejnych zdjęciach.
Aramis
zdziwiony bardzo tą postacią. Ja zresztą też, bo ten szykowny
bałwan stanął w nocy. Śniegu mało co... Sylwestrowicze musieli
się więc zdrowo napracować.
Na koniec wędrówki kilka pysznych ciasteczek do buzi, oczywiście w kształcie kosteczki... i jazda do domu, na konkretne śniadanko.
Szczęśliwego
Nowego Roku!
HKCz
(1.01.2014)