sobota, 3 lutego 2018

Noworoczna wędrówka o wschodzie słońca

Skoro świt witałam z Aramisem w lesie nowy poranek, Nowego 2014 Roku. Wszędzie czuć jeszcze nieco siarkę po nocnej strzelaninie. Na szczęście ludzie tutaj coraz krócej strzelają na wiwat. Kiedyś ponad godzinę, ostatnie lata już tylko 40 min., a tym razem zaledwie 20 min. I bardzo dobrze. Rozsądek bierze górę. Oby tak dalej!
Miasto śpi jeszcze...

Cisza, spokój... ani jednego auta nigdzie nie widać.


Bardzo chimeryczna ta noworoczna pogoda... Jej chimeryczność dokładnie widać na kolejnych zdjęciach.
 





Aramis zdziwiony bardzo tą postacią. Ja zresztą też, bo ten szykowny bałwan stanął w nocy. Śniegu mało co... Sylwestrowicze musieli się więc zdrowo napracować. 


Na koniec wędrówki kilka pysznych ciasteczek do buzi, oczywiście w kształcie kosteczki...  i jazda do domu, na konkretne śniadanko.

Szczęśliwego Nowego Roku!

HKCz
(1.01.2014)