Wystrój karczmy bardzo
stylowy. Wszystko z drewna.
Ha, nawet toaleta jest
stylowa.
Na podwórku karczmy można
skorzystać także z grilla. Tu także można zaopatrzyć się we
wszystko, co do grilla potrzeba.
Obok karczmy przebiega
linia kolejowa. Akurat popędził niedzielny, krótki pociąg. Pan
maszynista pomachał nam wesoło na przywitanie. Nie zagwizdał, bo
nie wolno.
Dzieciaki mają tu radości
co niemiara. Na podwórku, tuż pod lasem, stoi mnóstwo różnych
przyrządów do zabawy i ćwiczeń sportowych.
I bez przyrządów można
poćwiczyć... na przykład karate. ;)
No i wreszcie długi
spacer po dolinie i lesie wokół karczmy.
Tu można sobie pobiegać
ile wlezie.
A nasza najmniejsza
Kruszynka, jak zwykle, śpi smacznie w chuście na piersiach Mamy.
Poskakać sobie na dziełach drwali też można.
Babcia, najstarsza Mama w
rodzince, też przecież musi. Wnuczki babcię już dobrze znają i
wiedzą, że długo namawiać jej nie trzeba.
Potok górski płynie
wartkim nurtem... i takie tu rześkie powietrze.
Matka Natura żyje tu
własnym, przez nikogo nie zmąconym życiem.
Wszystko co piękne,
szybko się kończy. Słońce chyli się już ku zachodowi. Czas na
powrót.
Majowe zapachy roznosiły
się wszędzie. Dominował cudowny zapach bzu. Czułam go
jeszcze po powrocie do domu.
HKCz
12.05.2015