niedziela, 3 czerwca 2018

Niedzielny wypad nad Dunaj

Lubimy wycieczki... Kiedy moje Dzieci były małe, w każdą wolną chwilę wybywaliśmy na wycieczki. Za miasto, albo i dalej. Per pedes, albo rowerami. Jeszcze wcześniej, jednym rowerem, tzw. składakiem, z dwoma koszyczkami. Syn siedział w koszyczku na kierownicy, a Córka, jako że starsza, w koszyczku na bagażniku. A ja pedałowałam. :) Gdy dorosły, każde poszło w swoją stronę. Od kiedy zaś mają swoje rodziny, znów wybywamy na wspólne wycieczki. Z tym, że to teraz nie ja, a one je organizują. Ja tylko - z ogromną radością w sercu - z nich korzystam.




Choć niedziela była bardzo wietrzna i zimna, to i tak wyruszyliśmy rodzinnie na spacer brzegiem Dunaju. 
Tu, czyli w odległym o 30 km Sigmaringen, długość Dunaju ma dopiero 60 km. Ostatni raz byliśmy 
tu dwa lata temu. Nic się tu nie zmieniło od tamtej pory. Tylko pogoda była gorsza.  


Co rusz sypało drobnym śniegiem, ale wszyscy ochoczo ruszyliśmy na promenadę wzdłuż Dunaju.



 Po chwili, kiedy robiłam z wieży zdjęcia krajobrazów, trzymając Aramisa na smyczy, już wiedziałam
co to "coś" było. To była moja intuicja. To ona kazała mi schować Aramisa przed policją. :D Bo,
może kwadrans wcześniej, Aramis wskoczył do Dunaju i popędził kaczki i łabędzie na wysepce.
Przez cały czas skubaniec szedł obok nas bez smyczy, bo to posłuszny pies, ale pewnie jego
natura psa myśliwskiego nagle wzięła górą... i nie wytrzymał. A to przecież Rezerwat Przyrody.
No a w Niemczech - co bardzo mi się podoba - Ordnung muss sein. Ale moja
intuicja też mi się podoba. ;)  



 Policja przejechała spokojnie, rozglądając się na boki. A ja z wieży, spokojnie... i z pasją,
fotografowałam nadal. Kurczowo trzymając na smyczy - mokrego jak szczur - Aramisa. :)  



Nie wiem, czy to lody tak zadziałały na rodzinkę, czy może widok Zamku Hohenzollernów?  


W międzyczasie moje Synczysko wybrało się na samotną wycieczkę rowerową. Ale co
go poniosło na wysoką na 100 m Wieżę Widowiskową, też nie wiem. Szalony!... Po kim on to ma? ;)


Też byłam na tej wieży, i to wielokrotnie... Ale rowerem nie. No jakoś nie przyszło mi na myśl... 
żeby rowerem. :D

HKCz
25.04.2016