Ciągle pada... A niech sobie pada!
Złapałam za kijki i ruszyłam za miasto. Do rezerwatu przyrody.
Wycieczka była udana. Wymaszerowałam 20 km po górach i lasach. Po
drodze przyglądałam się przyrodzie coraz bardziej budzącej się
do życia. Tym razem najbardziej interesowały mnie drzewa. Ale nie
tylko, bo także praca geodetów. Z tym, że drzewa swobodnie mogłam
sobie obfotografowywać, ale geodetów już nie. No nie miałam
odwagi. Ale chwilkę sobie z nimi pogadałam.
Geodeci przyjechali z różną
"maszynerią", mechaniczną o wysokiej technologii, i nie
tylko...
...Nie tylko, bo to co zobaczyłam na
skraju lasu zadziwiło mnie bardzo.
Co za eksperyment przeprowadzali
pojęcia nie mam. Ale nie chciało mi się już cofać, by ich oto
spytać.
Knajpka w lesie o tak wczesnej porze
nieczynna. Ale co tam, w plecaku miałam swoją herbatę.
Plac zabaw przy knajpce okropnie
przemoczony.
O, tu bym sobie posiedziała
chwileczkę... Gdyby nie padało.
Drwale napracowali się bardzo, ale
teraz chyba też czekają na słońce.
Czy to przypadek, czy drwale chcieli
nam coś przekazać?
Po dwóch godzinach maszerowania
zaczęłam kierować się w stronę domu. Z tego cudownie
pachnącego
miejsca, miałam jeszcze jakieś 2,5 km w górę, a potem 4 km w dół.
HKCz
20.04.2016