czwartek, 7 czerwca 2018

Bliskie spotkanie ze stadem owiec

Takie było... Gnałam sobie spokojnie rowerem po górskiej drodze, i kiedy wyjechałam zza zakrętu, patrzę, a tu przeszkoda na drodze. Ogromna. Żywa. Natychmiast zeskoczyłam z roweru, zastanawiając się, czy nie mam aby uciekać gdzieś na bok, czy zostać gdzie jestem. Zostałam. A owce? A owce jak to owce, nic sobie ze mnie nie robiły i spokojniutko koło mnie przechodziły... Ha, jakie to miłe uczucie.



To jest ostatnia fotka, jaką tym milutkim owieczkom zrobiłam. Kiedy mnie już wszystkie minęły.
Proszę zobaczyć na te trzy owieczki z lewej strony. Czyż nie wspaniale sobie radzą? :D  


W taki "tłum" owieczek wpadłam prosto zza zakrętu. 


Pan Pasterz z Panią Pasterką i dwoma psami pasterskimi z daleka przyglądali się swojemu
stadu. A psy, chcąc się popisać, co rusz zaganiały do stada te bardziej powolne owieczki. 



Naprawdę to fajne uczucie, taki bliski kontakt z owieczkami. I to jeszcze z tak ogromną ich ilością
 naraz. Wprawdzie smrodkiem trochę zalatywało, bo nagle mnóstwo kup pojawiło się na drodze...
 Ale co tam!... Fajne uczucie. ;)

HKCz
15.05.2016