No bo jakże to tak, końcówka
kwietnia, a tu takie coś? Taka zima? Wprawdzie ”kwiecień
plecień…”, jednak wszystko ma swoje granice. U nas 2 dni sypało
śniegiem niemalże bez przerwy. Śnieg leży i mróz trzyma. To co
to za wiosna, ja się pytam? Zaraz… a może wiosna, przepuszczając
szturm zimy, ma w tym jednak jakiś wyższy cel? O, chociażby taki,
by pomóc człowiekowi i obniżyć ogromnie rozbuchaną w ostatnich
latach populację kleszczy? Ludzkość nie radzi sobie z kleszczami.
A taki atak mroźnej i śnieżnej zimy - w czasie wiosny - przyczyni
się do ich wyginięcia z pewnością. Te małe potwory grasują już
od przeszło miesiąca, roznosząc masę wirusów i bakterii
wywołujących groźne choroby. Zwłaszcza zapalenie opon mózgowych
i boreliozę. Nie bez kozery taka akurat myśl przyszła mi do głowy.
Parę lat temu sama padłam ofiarą takiego jednego potwora.
Wspominałam o tym we wpisie „Kleszcz-potwór dopadł i mnie”.
Wiosna - 19 kwietnia - Nordic Walking w
zimowym anturażu. ;) Zaskoczenie duże...
ale przyjemność jeszcze
większa.
Tak wygląda wiosenny las pod koniec
kwietnia.
A tak wygląda mój ogród.
Dżdżownice też zgłupiały i nie
wiedzą co jest grane.
Gdzie jesteś wiosenko ty moja kochana?
Co dzień cię szukam z nadzieją od rana,
Przez wszystkie okna zawzięcie zaglądam…
Bardzo cię potrzebuję, wręcz pożądam!
HKCz
28.03.2017