sobota, 26 maja 2018

Pierwszy dzień zimy 2016

Astronomiczny wczoraj, kalendarzowy dzisiaj. I co? I śniegu nadal ani widu, ani słychu. Choć pojutrze Wigilia. Dni są słoneczne, niebo błękitne, temperatura +9 st. Jak tak, to... w to mi graj! Nadal mogę jeździć rowerem. Wczoraj, czyli w pierwszym dniu astronomicznej zimy, między przedświątecznymi zajęciami, ruszyłam na kolejną w grudniu wycieczkę rowerową. Pogoda pozwoliła mi na dłuższą wycieczkę. Pojechałam tam, gdzie nigdy jeszcze nie byłam. Na szczyt najwyższej góry w naszym mieście: Oberer Berg (Góra Wysoka) 982 m.n.p.m. Oto widoki jakie podziwiałam z siodełka rowerowego w drodze na szczyt góry i z powrotem:




Szczyt góry oryginalnie oznaczony.  



W cieniu wszędzie widać szron... I tylko w cieniu.   


Po drodze przejechałam przez ogromne, stare gospodarstwo.  


Psy witały mnie głośnym szczekaniem.


Słońce świeciło z całej mocy i pięknie zabawiało się cieniem... w najkrótszym dniu w roku.  




Widok na przeciwległą górę.  


Kiedy zajechałam na szczyt, skończyła mi się droga. :)  


Postanowiłam, że przyjadę tu raz jeszcze na wiosnę, wtedy łąki będą bardziej "utwardzone" i koła 
roweru nie będą się zapadać.  


Wracając ze szczytu, jechałam asfaltówką. Gnałam jak szalona. Super się jechało. Szybko, i prawie 
bez pedałowania. Momentami osiągałam szybkość ponad 40 km/h. Mnie szybkość nie przeraża. 
Wiele lat jeździłam motocyklem.


Widoki były piękne, ale ich zdjęcia mniej. No cóż, robiłam je jadąc.  



Nisko położone słońce, jak zwykle o tej porze, chwilami oślepiało niemiłosiernie.


Kiedy pędzę z górki, nie siedzę na siodełku, zawsze stoję na pedałach. Uwielbiam taką jazdę. 






Na koniec wycieczki zajechałam na podwórko jeszcze innego gospodarstwa. Chciałam z bliska 
zobaczyć te oryginalne figurki...   


A potem pognałam przez las do domu... Zajęcia przedświąteczne czekają. ;) 

HKCz
22.12.2018