W czasie moich wędrówek
rowerowych często spotykam różne zwierzęta na pastwiskach. W
czasie ostatniej wędrówki, zanim spadł śnieg, spotkałam mleczne
krowy rasy czarno-białej. Czyli tzw. bydło holsztyńsko-fryzyjskie.
To, co mnie w nich zaskoczyło, to to, że pomimo ich żywego
temperamentu, są łagodne i przyjaźnie nastawione do człowieka. Na
mój widok, wszystkie się poderwały, i, jak jedna krowa, do mnie
przybiegły. Stanęły naprzeciw, i stały tak długo, aż pojechałam
dalej. Zaskoczyły mnie wtedy też ich bardzo wysokie i mocne nogi.
Zanim odjechałam, zrobiłam krówką sesję zdjęciową. Uśmiałam
się zdrowo, bo w czasie jej trwania, przepychały się jedna przez
drugą. Każda chciała być bliżej mnie... A może aparatu
fotograficznego?
Wnet się
wszystkie poderwały i przybiegły do mnie.
Kiedy odjeżdżałam, rozchodziły się długo, leniwie, bardzo powoli. Pewnie byłam dla nich jakąś "atrakcją" ;) :D
HKCz
18.12.
2016