Oto "fotorelacja"
z ratowania jednego z kotów, który sam wlazł na drzewo, a potem
nie mógł zejść, bo mu tylne łapki uwięzły w szczelinie
pomiędzy gałęziami.
Nieborak darł się
wniebogłosy. Przestał dopiero wtedy, kiedy zobaczył mnie wraz z
Aramisem pod drzewem. Ale był tak bardzo wystraszony, że nie chciał
dać się z drzewa znieść. Bez przerwy patrzył na Aramisa, który
na mój rozkaz warował w bezpiecznej odległości od drzewa. By go
uspokoić, musiałam dobrą chwilę sterczeć na
drabinie i przemawiać do niego .
W międzyczasie -
strzelałam z automatu - fotki. ;)
HKCz
24.02.2014