niedziela, 4 lutego 2018

Koty mnie lubią...

Tak mniemam. Chociaż sama nie przepadam za nimi. Pisałam już o tym na moim gł. blogu. A dlaczego uważam, iż one mnie lubią? Ano dlatego, że ciągle przyłażą do mnie, łaszą się i oczekują smakołyków. A potem, w podziękowaniu, zdarza się, że myszy mi przynoszą. Czasami też wzywają mnie na pomoc, kiedy z drzewa boją się zleźć. Choć typowa psia mama ze mnie, mam szczęście do kotów. Albo koty do mnie.

Oto "fotorelacja" z ratowania jednego z kotów, który sam wlazł na drzewo, a potem nie mógł zejść, bo mu tylne łapki uwięzły w szczelinie pomiędzy gałęziami. 
















Nieborak darł się wniebogłosy. Przestał dopiero wtedy, kiedy zobaczył mnie wraz z Aramisem pod drzewem. Ale był tak bardzo wystraszony, że nie chciał dać się z drzewa znieść. Bez przerwy patrzył na Aramisa, który na mój rozkaz warował w bezpiecznej odległości od drzewa. By go uspokoić, musiałam dobrą chwilę sterczeć na drabinie i przemawiać do niego .
W międzyczasie - strzelałam z automatu - fotki. ;) 

HKCz
24.02.2014