Te śliczne, wesołe ptaszki, na mój widok najpierw się spłoszyły i uciekły na drugie drzewo, ale kiedy znieruchomiałam, po uprzednim wyciągnięciu aparatu fotograficznego z futerału i przygotowaniu do pstrykania, wszystkie wróciły z powrotem na jałowiec. Miałam więc okazję na dużym zoomie (z odległości może 20 m) trochę je obfotografować. I proszę bardzo, jak pięknie mi pozowały.
Hihihi… to pewnie jemiołuszek z takim eleganckim czubem.
Nie mogłam się napatrzeć na te wesołe, ruchliwe ptaszki. Stałam i stałam, co rusz pstrykając im zdjęcia, a one skakały z gałązki na gałązkę… Tu skubnęły czarny owoc (tzw. szyszkojagodę), tam skubnęły, szybko połknęły… i fruuu na drugą gałązkę pofrunęły, by tam znów skubnąć kolejny owoc. A jak pięknie przy tym świergoliły: „sri-cir, sri-cir, sri-cir!”
HKCz
4.02.2014